Cecha, które bardzo mi pomagają w podróżowaniu to, że nie jestem wybredny. Mogę zjeść dosłownie wszystko i praktycznie zawsze mi smakuje. Kolejna to, że mój żołądek wszystko dzielnie to znosi, a wierzcie mi, że czasem dziwne rzeczy mu dostarczam.
 |
Potrawka z iguany. Meksyk. |
Na co dzień staram się wydać jak najmniej na jedzenie, ale zarazem nie być głodnym.
 |
Najlepsze śniadanie w Nikaragui. Kakao i ciastko. |
Może to dziwnie zabrzmi, ale z reguły w drogich krajach wydaje mniej niż tańszych. Na przykład w Kanadzie wiedziałem, że nie mogę sobie pozwolić na regularne wizyty restauracjach, dlatego najczęściej posiłek stanowiły gotowe dania w puszkach z marketów.
Natomiast w Meksyku czy krajach Ameryki Środkowej bardzo często stołowałem się w lokalnych barach czy na ulicznych straganach. Zazwyczaj za małe pieniądze można było dostać porządny posiłek. Uliczne jedzenie w mojej opinii jest najlepsze. Oczywiście czasem trzeba przymknąć oko na warunki w jakich jest ono przygotowywane.
Kolejny plus w tym rejonie świata to świeże owoce w niskich cenach. Chyba przez całe swoje życie nie zjadłem więcej bananów niż w czasie pobytu w Ameryce Środkowej.
Bardzo wygodną opcja jest możliwość skorzystania z kuchni i przyrządzania posiłków na własną rękę, taką możliwość najczęściej gwarantuje nocleg przez CS.
Często również dostaję zaproszenie na wspólny posiłek z moimi gospodarzami, jest to okazja dosłownie mówiąc na poznanie życia od kuchni. W miarę możliwości staram się też odwdzięczyć. Przygotowywałem dla moich hostów min. tatara, żurek czy gołąbki.
Duża popularnością cieszyło się również grzane piwo. Nie liczę mrożonych pierogów z marketu kupionych w Kanadzie i Stanach.
Lubię próbować nowe dania i wierzę, że jedzenie tego co lokalni mieszkańcy nie skończy się nocą spędzoną w toalecie. Jak do tej pory zasada ta działa. Nie zdażyło mi się zrezygnować z jakiegoś jedzenia bo wyglądało nieapetycznie czy że się brzydziłem zjeść.
 |
Zupa z szopa pracza w Meksyku. |
 |
Koniki polne. Meksyk. |
 |
Zupa z jajkami. Tajlandia. |
Nigdy na większą skalę nie korzystałem z freeganizmu. Zdarzało mi się zjeść wiele razy coś co znalazłem na ulicy. Nie chodzi tutaj tylko o oszczędność, ale o po prostu o to, że tyle jedzenia idzie na zmarnowanie. Mam nadzieję, że w bliskiej przyszłości zacznę częściej praktykować ten sposób zdobywania jedzenia :)